

świąt”. Co roku coraz częściej słyszymy te stwierdzenia. Czyżby całe
piękno, ciepło i radość Bożego Narodzenia straciły już na wartości? Czyżby te
święta były tylko kolejną okazją do odpoczynku od szkoły i sprawdzianów, spotkania się ze znajomymi i rodziną? Kolejną okazją, by kupić komuś prezent za 10 zł a liczyć na podarunek za 1000?
Dlaczego tak jest? Czemu w ostatnich latach, tzw. „magia świąt” się
ulotniła? Czemu coraz bardziej pesymistycznie podchodzimy do świątecznych
tradycji?
Święta Bożego Narodzenia są świętem obchodzonym na całym świecie. Kiedyś
symboliczna choinka z lasu, przyozdabiana całą rodziną, kolędnicy, kościelne przestawienia, dzieci śpiące na pasterce, śnieg i
wypatrywanie pierwszej gwiazdki to idealne święta. Wtedy chodziło głównie o
czas spędzony z rodziną i ciepło. Teraz święta to świecące bombki, konkurs „Kto lepiej przyozdobi dom!”, Mikołaje ze
sztuczną brodą, grające szopki, „Kevin, sam w domu” i prezenty. O co
chodzi w dzisiejszych świętach? O bieganie po galeriach w poszukiwaniu
prezentów dla całej rodziny? O obwijanie wszystkiego światełkami i oglądaniem
telewizji zaraz po „rodzinnej szopce z prezentami”?
Nie powinno tak być. Nie na tym polegają święta! Światełka i prezenty to piękno samo w sobie, ale jednak
nie w tym czasie. Nie o tej porze. Nie wtedy kiedy zasiadamy w rodzinnym gronie
przy stole, nie wtedy gdy dzielimy się opłatkiem, nie wtedy gdy późną nocą
idziemy na Pasterkę, aby uczcić narodzenie Chrystusa.
Już od listopada ze wszystkich stron bombardowani jesteśmy informacjami o
nadchodzących świętach Bożego Narodzenia. Na ulicach, w środkach komunikacji, w czasopismach, a przede wszystkim
w radiu i telewizji pojawiają się kolorowe reklamy i bannery. O! Kolejna, nowa „świąteczna promocja”. W reklamach występuje też
święty Mikołaj, który krąży po świecie i rozdaje upominki. Chyba większość z
nas jest przeciwna komercjalizacji świąt, ale skoro już od lat występuje ona w
Polsce, to najwyraźniej jest opłacalna i popularna wśród kupujących. Przecież
świąteczne rodzinne spotkania nie mogą się odbyć bez kawy, której zapach
przyciągnie do domu mikołaja z workiem prezentów, a na stole wigilijnym nie powinno zabraknąć
ulubionego, pysznego domowego barszczu, który bez problemu można zastąpić zupką z
torebki. Dajemy się ponieść reklamowym sloganom, a piękne, bogato przyozdobione
witryny sklepowe, nastrojowa muzyka wypełniająca centra handlowe i małe sklepy,
rozświetlone ulice miast stanowczo zachęcają nas do zakupów. Przekonanie o
konieczności wręczenia prezentów bliskim z okazji świąt Bożego Narodzenia jest
co roku wykorzystywane przez sprzedawców.
Jedni uwielbiają świąteczną tradycję, inni wolą prezenty, a chyba każdy z przyjemnością odpoczywa i spotyka się z rodziną. Jednak zastanawiające jest to, jak traktujemy święta Bożego Narodzenia. Czy są one przeżyciem duchowym związanym z przyjściem Jezusa na świat? Czy tylko chwilą wytchnienia, kolejnymi wolnymi dniami od szkoły i pracy, które możemy wykorzystać na odwiedzanie rodziny, znajomych i na inne sprawy na które zazwyczaj nie mamy czasu? Jak na przykład blogowanie.. Czy prezentów nie dajemy sobie z okazji urodzin czy imienin? Czy nie można odpocząć w czasie wakacji lub ferii? Ile wspólnego z narodzinami Jezusa Chrystusa ma tak naprawdę śnieg, choinka, Mikołaj? Może czasami warto się zastanowić nad tym, czy obchodzimy Boże Narodzenie czy jakieś zupełnie inne święto…

Edit. Zapomniałam wspomnieć o niektórych postach „Wishlist”. Jak widzę na jednym zdjęciu iPoda, iPada, MacBooka, Lustrzankę i iPhone6, masę ubrań, biżuterię Yes to mnie po prostu krew zalewa.