
Hej. Witajcie po długiej przerwie. Stęskniłam się za wami! Nie wiedziałam co mogę do was napisać, więc nie pisałam nic. Teraz też nic nie przychodzi mi do głowy, ale jest niedziela – zawsze staram się pisać do was w niedzielę. Mam nadzieję, że zauważyliście, że teraz staram się pisać do was w piątek. A czasem nawet udaje mi się w środę. Mam cichutką nadzieję, że taki harmonogram postów już zostanie i będziecie wiedzieć, kiedy możecie zobaczyć coś nowego.
Jeżeli rzadko sprawdzacie bloga, bo nie wiecie kiedy coś napiszę polubcie mój fanpage i zawsze będziecie pierwsi wiedzieć o nowych postach!
Lato oficjalnie się skończyło. Cały czas nie mogę w to uwierzyć, chociaż pierwsze zmiany w przyrodzie już widać. Tak szybko robi się ciemno, a gdy pomyślę sobie, że to dopiero początek… Jaki jest wasz plan na przetrwanie zimy? Ja potrzebuję kocyk + herbatę z miodem + książki!
Dzisiejsza stylizacja została uwieczniona w moim ulubionym świetle. Kocham zachody słońca! Zdjęcia ludzi i przyrody są wtedy magiczne. Jestem fanką ciepłych kolorów. Przejrzyjcie moje zdjęcia – łatwo zauważyć.
Zapewne zauważyliście, że od dawna nie dodałam zdjęć z aglomeracją w tle – to dlatego, że cały czas uczymy się robić dobre zdjęcia. A najlepiej robić to w spokojnym, cichym miejscu z dala od gapiów. Wczoraj miałam taką sytuację, że co chwila ktoś się pytał: „Jak idzie?” Wybaczcie, ale nie lubię tego.
Dzisiejsza stylizacja jest całkiem zwykła. Szczerze mówiąc to chciałam to ubrać w poniedziałek do szkoły. Sukienkę, którą kupiłam w aż zbyt niskiej cenie kupiłam przez internet (link do ceny na dole). Jest to zwykła mała czarna z wycięciami na ramionach. Jest idealnie prosta, żadnych trudnych cięć i przeszyć. Kocham prostotę, dlatego ta sukienka jest po prostu dla mnie. Na nią ubrałam cienką narzutę (kurtkę?) sama nie wiem jak ją opisać. Jest cieniutka i posiada tylko funkcję dekoracyjną. Ma piękny motyw kwiatowy i lubię ją nosić jako urozmaicenie każdego zwyklaka. Torebkę wyhaczyłam z sh za niecałe 10 zł, a buty kupiłam dawno temu. Nie są w stanie idealnym, ale są tak wygodne, że nie mogę ich wyrzucić. Całość prezentuje się tak jak widać poniżej:
I jak widzicie, gdzieś zniknęły prawie wszystkie moje włosy, które zawsze zarzucałam do przodu. Po prostu w końcu skusiłam się na warkocz. Macie okazję obejrzeć kształt mojej twarzy – drugi raz prędko się to nie wydarzy.
Miłego wieczoru!
| Dress – Click | Coat – Miss Selfridge | Bag – River Island | Shoes – Deichmann | Jewelry – Apart |