Jak już pisałam, nie ma odpowiedniego czasu na postanowienia wobec samego siebie. Jednakże drugiego Stycznia, kiedy już szał Sylwestrowej imprezki minął, spisałam sobie postanowienia, które chcę zrealizować. Kilka z nich czeka na spełnienie trzy lata. Nigdy nie miałam do tego aż takiej motywacji, ale teraz napędza mnie motto: „Teraz albo nigdy!” Co sobie postanowiłam? Może zacznę od postanowień w wyglądzie:
Zrobię sobie kolczyk w uchu w miejscu rzadziej spotykanym – tragus,
Zrobię sobie tatuaż: Nie wiem jeszcze jaki wzór i miejsce, ale na razie myślę o udzie lub żebrach.
Wrócę do naturalnego koloru włosów: Za bardzo niszczę moje włosy każdym farbowaniem odrostów, czas najwyższy troszkę im ulżyć 🙂
Kolczyk w pępku: Tak, jedni to lubią inni nienawidzą. Ja chcę spróbować. „My body – My art „
Najlepsze na koniec, czyli kilka postanowień co do swojego zachowania. Ciężko zmienić siebie. Pierwszym krokiem jest zauważenie bez niczyjej pomocy swoich wad.. Niestety, ja swoje widzę bardo wyraźnie. Jestem dobra dla ludzi złych i zła dla ludzi dobrych. Chcę usunąć ze swojego życia ludzi, którzy wnieśli do niego tylko smutek, fałsz i rozczarowanie. Pożegnam też ludzi którzy nie wnieśli nic, a chcieli ode mnie gwizdki z nieba. Chcę też być lepsza dla ludzi, których zaniedbywałam, a zasługiwali na najwięcej uwagi. Muszę wyćwiczyć asertywność, bo cały czas jestem dla niektórych zbyt dobra. Dbałam o ludzi na których prawdopodobnie nie mogłabym liczyć. Koniec postanowień. Są one dla mnie bardzo trudne, chociaż wyglądają banalnie. Sumując, będę sie uczyć mówić „nie” i kazać spadać ludziom fałszywym. Zobaczymy co z tego wyniknie. 
Jutro moja studniówka, w niedzielę spodziewajcie się posta w sukience! Udanego weekendu, buziaki! 🙂