
Cześć! Mam dzisiaj dla was recenzję. Dawno nie pisałam o niczym kosmetycznym i doszłam do wniosku, że czas to nadrobić. Przez jakiś czas używałam szamponu i odzywki do włosów od nivea. Przy moich długich włosach odpowiednia pielęgnacja to podstawa. Dlatego postanowiłam zaufać marce nivea i dałam im kolejna szansę, by rozpieścić moje włosy. Czy im się udało? Sprawdzicie to czytając dalej.
Producent zachwala swój produkt (to logiczne) na stronie nivea słowami:
Nowy szampon NIVEA Repair & Targeted Care to produkt, który dzięki nowoczesnej technologii KERADETECT, nie tylko pielęgnuje włosy, ale przede wszystkim precyzyjnie je regeneruje. Odpowiedzialne za to są aż trzy składniki: pantenol, czyli prowitamina B5, płynna keratyna i aktywne cząsteczki regenerujące. Ostatni składnik to substancja naładowana dodatnio, podczas gdy uszkodzone fragmenty włosa zawsze posiadają naładowanie ujemne – to pozwala im się przyciągać i precyzyjnie trafiać cząsteczkom regenerującym w miejsca z ubytkami, które najczęściej występują na końcówce włosa.
Nowa odżywka z linii NIVEA Repair & Targeted Care idealnie uzupełnia działanie samego szamponu. Używając odżywki zapewniasz włosom, nie tylko zdrową kondycję na zewnątrz, ale pozwalasz wnikać składnikom głęboko w jego strukturę. Warto używać odżywki dopasowanej do szamponu. Wówczas działanie obu produktów uzupełnia się, dając efekt jeszcze piękniejszych, zregenerowanych włosów na co dzień.
Na początku odstawiłam moje maski do włosów i postawiłam na tzw. emolienty by uniknąć przeproteinowania włosów. Gdy paczka do mnie doszła, trochę jeszcze poczekała zanim ja użyłam. Pierwsze użycia (5 myć) były po prostu genialne. Próbowałam OMO, potem podwójnego szamponu i odżywki. Wszystko jakkolwiek bym to użyła sprawiało, że moje włosy był błyszczące, grube, sypkie, gęste. Wyglądały naprawdę pięknie i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, bo poprzednie przygody z NIVEA kończyły się porażką na samym początku.
Po ok pięciu myciach zauważyłam, że z moimi włosami coś juz nie jest tak jak trzeba. Zrobiły się sztywne, jakby bardziej porowate, suche. Chciałam odstawić odzywkę, uznałam, że to zbyt wiele dobrego jak na jeden raz, ale w odpowiednim momencie zajrzałam w google. Okazało się, że szampon, tak bogaty w keratynę przeproteinował moje włosy. Zaczęłam stosować go zamiennie z Kallosem aloesowym i wszystko wróciło do normy.
Niestety, wszystko co dobre, szybko sie kończy. Szampon mimo tego, że niejednej z was przypadnie do gustu, u mnie nie zdał egzaminu. Szybko pojawił mi się po nim łupież, a włosy mimo co raz rzadszego stosowania zestawu przetłuszczały się w zawrotnym tempie. Zrezygnowałam całkowicie i oddałam końcówkę mamie, która jest do teraz bardzo zadowolona z szamponu i odżywki. Jej włosy są bardzo zniszczone i średnioporowate, powoli rosną i niszczy je sobie farbą do włosów.
Co do samej odżywki to bardzo spodobała mi się jej bogata, gęsta konsystencja, która świetnie rozprowadza się na włosach. Dzięki niej produkt jest bardzo wydajny i po miesiącu intensywnych testów zużyłam niewiele ponad pół opakowania. Podobnie jest zresztą z szamponem, który bardzo mocno się pieni i wystarczy niewielka ilość by dokładnie oczyścić nim włosy. Zapach produktu, jest przyjemny, delikatny, kwiatowy. Nie jest bardzo mocny, po myciu długo go nie czułam.
Podsumowanie: Zestaw jest bogaty w składniki pielęgnujące, ale bardzo łatwo przeproteinować włosy. Jeżeli wcześniej nie odpowiadały Ci szampony i odżywki NIVEA, to teraz też mogą nie zdać egzaminu. Włosy na początku są miękkie, lejące, puszyste i błyszczące. Pięknie pachną. Są wyjątkowo wydajne. Opakowania są ładne i praktyczne.
Czy kupię jeszcze raz? Tak, mojej mamie 🙂