
Popatrz w moje oczy i powiedz co widzisz. Przepraszam,
nigdy w nie nie spoglądałeś, więc nic nie zauważysz. Przyłóż głowę do
mojej klatki piersiowej i posłuchaj, jak bije moje serce. Słyszysz, jak
zmienił się rytm wybijanej przez nie melodii? Przepraszam, nigdy go nie
słuchałeś. Ale usłyszałbyś, że bije strasznie wolno, jakby
niesłyszalnie. Przejedź opuszkiem palca po moich dłoniach. Dostrzegasz
różnicę? Przepraszam, nigdy ich nie dotykałeś. Otul mnie swoimi
ramionami, jest inaczej? Przepraszam, nigdy nie otulałeś mnie całym
sobą. Ale, zauważyłbyś, że mniej mnie. Pomyśl o mnie, czujesz to?
Przepraszam, nigdy o mnie nie myślałeś. A, dziś, może poczułbyś, że
znikomie brak Ci mnie. Zatęsknij za mną, potrafisz? Przepraszam, nigdy
nie tęskniłeś za tym, bym była blisko. Zabierz moje łzy, a oddaj swój
uśmiech, daj mi szczęście. Daj mi siebie. Zawsze byłeś zbyt daleko,
nigdy blisko mnie, mojego serca. Przyjdź i nadrób wszystko, właśnie
teraz, gdy nastaje ten najwłaściwszy czas, czas powrotów.
nigdy w nie nie spoglądałeś, więc nic nie zauważysz. Przyłóż głowę do
mojej klatki piersiowej i posłuchaj, jak bije moje serce. Słyszysz, jak
zmienił się rytm wybijanej przez nie melodii? Przepraszam, nigdy go nie
słuchałeś. Ale usłyszałbyś, że bije strasznie wolno, jakby
niesłyszalnie. Przejedź opuszkiem palca po moich dłoniach. Dostrzegasz
różnicę? Przepraszam, nigdy ich nie dotykałeś. Otul mnie swoimi
ramionami, jest inaczej? Przepraszam, nigdy nie otulałeś mnie całym
sobą. Ale, zauważyłbyś, że mniej mnie. Pomyśl o mnie, czujesz to?
Przepraszam, nigdy o mnie nie myślałeś. A, dziś, może poczułbyś, że
znikomie brak Ci mnie. Zatęsknij za mną, potrafisz? Przepraszam, nigdy
nie tęskniłeś za tym, bym była blisko. Zabierz moje łzy, a oddaj swój
uśmiech, daj mi szczęście. Daj mi siebie. Zawsze byłeś zbyt daleko,
nigdy blisko mnie, mojego serca. Przyjdź i nadrób wszystko, właśnie
teraz, gdy nastaje ten najwłaściwszy czas, czas powrotów.
A
gdy zapytał za co Go kochałam,momentalnie zamarłam.Próbowałam zebrać
myśli,przekalkulować wszystko tak dokładnie.Kochałam Cię za Twoje
serce,które mi podarowałeś razem ze swoją obecnością.Kochałam za Twoje
silne ramiona,które były dla mnie schronieniem przed zimnem i dawały
poczucie bezpieczeństwa gdy się bałam i kiedy zasypiałam obok Ciebie w
jednym łóżku. Za to ciepło, które mi dawałeś, gdy się za cienko
ubrałam.Kochałam Cię za Twoje oczy,które były jednocześnie tak piękne i
tajemnicze. Ale nauczyłam się z nich czytać, wyczytywać Twoje uczucia i
myśli. Za Twoje usta, które tak delikatnie i namiętnie całowały.
Kochałam za Twój uśmiech, który był nieprawdopodobnie pogodny. Za to, że
byłeś dla mnie, cały mój, że to Tobie mogłam oddać swoje serce, swoje
uczucia, że byłeś, gdy najbardziej tego potrzebowałam. Ale spoglądając
mu w oczy odpowiedziałam, że się cholernie do Niego przywiązałam i był
moją pokrewną duszą. A On? Zapytał,czy nadal jest ważny i brak Go mi, by
mógł wrócić dziś.
gdy zapytał za co Go kochałam,momentalnie zamarłam.Próbowałam zebrać
myśli,przekalkulować wszystko tak dokładnie.Kochałam Cię za Twoje
serce,które mi podarowałeś razem ze swoją obecnością.Kochałam za Twoje
silne ramiona,które były dla mnie schronieniem przed zimnem i dawały
poczucie bezpieczeństwa gdy się bałam i kiedy zasypiałam obok Ciebie w
jednym łóżku. Za to ciepło, które mi dawałeś, gdy się za cienko
ubrałam.Kochałam Cię za Twoje oczy,które były jednocześnie tak piękne i
tajemnicze. Ale nauczyłam się z nich czytać, wyczytywać Twoje uczucia i
myśli. Za Twoje usta, które tak delikatnie i namiętnie całowały.
Kochałam za Twój uśmiech, który był nieprawdopodobnie pogodny. Za to, że
byłeś dla mnie, cały mój, że to Tobie mogłam oddać swoje serce, swoje
uczucia, że byłeś, gdy najbardziej tego potrzebowałam. Ale spoglądając
mu w oczy odpowiedziałam, że się cholernie do Niego przywiązałam i był
moją pokrewną duszą. A On? Zapytał,czy nadal jest ważny i brak Go mi, by
mógł wrócić dziś.

„Nie myślę o raju, miłości nie ma dziś.. Nie oczekuje czarów, po prostu daj mi żyć.”
„umarłem tego dnia,kiedy powiedziałaś, że to nie ma sensu, nie ma szans.”
„Dzisiaj czuję się tak jakbym nigdy nie istniał. I nic się nie stało, a Ty nigdy nie przyszłaś.”
„Na sercu kamień, z ust cisza. I znów się nie znamy, i mijamy wśród pytań.”
Noc nabrała Twojego smaku i zapachu.

Czy
jeśli spojrzę kiedyś w Twoje oczy, momentalnie po moich policzkach
popłyną łzy? Czy wspomnienia o tamtym czasie będą zbyt przykre, ale
jednocześnie piękne? Czy chcąc powiedzieć Ci o wszystkim co mnie boli,
powiem tylko, że brakowało mi Ciebie i, że kocham? Czy wtedy odwrócisz
się i zwyczajnie odejdziesz, ponownie depcząc moje uczucie butem o bruk?
Czy wtedy, ponownie pęknie mi serce, które dziś, nadal jest podzielone
na setki elementów, tak nierównych? Czy jeśli w moich oczach staną łzy,
moje nogi się ugną, odwrócisz się i przybiegniesz? Czy kiedyś
zrozumiesz, że jesteś niemożliwie ważny dla mnie, jak nigdy nikt? Czy
wtedy połączysz Nasze serca w jedno i zaopiekujesz się nim, by nikt go
nie rozdzielił, nigdy? Czy może nie chcesz znać mnie? Czy jeśli moje
serce przestanie bić, tak będzie lepiej? Czy jeśli dzisiaj umrę, to
odnajdę spokój? Czy wszystkie wylane łzy, odwrócą się w uśmiech?Czy moje
pęknięte serce złoży się w całość? Czy jeśli naprawdę mnie nie będzie,
odczujesz ulgę?
jeśli spojrzę kiedyś w Twoje oczy, momentalnie po moich policzkach
popłyną łzy? Czy wspomnienia o tamtym czasie będą zbyt przykre, ale
jednocześnie piękne? Czy chcąc powiedzieć Ci o wszystkim co mnie boli,
powiem tylko, że brakowało mi Ciebie i, że kocham? Czy wtedy odwrócisz
się i zwyczajnie odejdziesz, ponownie depcząc moje uczucie butem o bruk?
Czy wtedy, ponownie pęknie mi serce, które dziś, nadal jest podzielone
na setki elementów, tak nierównych? Czy jeśli w moich oczach staną łzy,
moje nogi się ugną, odwrócisz się i przybiegniesz? Czy kiedyś
zrozumiesz, że jesteś niemożliwie ważny dla mnie, jak nigdy nikt? Czy
wtedy połączysz Nasze serca w jedno i zaopiekujesz się nim, by nikt go
nie rozdzielił, nigdy? Czy może nie chcesz znać mnie? Czy jeśli moje
serce przestanie bić, tak będzie lepiej? Czy jeśli dzisiaj umrę, to
odnajdę spokój? Czy wszystkie wylane łzy, odwrócą się w uśmiech?Czy moje
pęknięte serce złoży się w całość? Czy jeśli naprawdę mnie nie będzie,
odczujesz ulgę?
I
dziś budzę każdego dnia inną porą, a za oknem coraz zimniej. Przecieram
oczy, myślę o Tobie, próbuję wyjść z łóżka i robię wszystko, by wyjść.
Wychodzę z domu, wita mnie nieprzyjemne uderzenia zimna, myślę o Tobie.
Pocieram dłoń o dłoń, myślę o Tobie, czekam na chwilę, gdy ponownie
znajdę się w ciepłym pomieszczeniu, myślę o Tobie, idę przed siebie.
Dzień mija, myślę o Tobie, wracam do domu, myślę o Tobie. Kładę się na
kanapie, myślę o Tobie, jem kolację, znów w myślach Ty. Wstajesz
szybciej, idziesz do pracy, myślisz o mnie. Robisz swoje i myślisz o
mnie. Bo te myśli, to przypomnienie. Przypomnienie o obietnicy, o której
nigdy nie powiedzieliśmy sobie wprost, a ukryliśmy ją między słowami,
ukryliśmy, by przetrwała, aby nie zabił jej czas, a każdego dnia mówił o
niej. Przecież obiecałam, że będę czekać, a Ty obiecałeś, że wrócisz.
Czekajmy na siebie. Może kiedyś Nasze spojrzenia się spotkają, dłonie
splotą, a serca zaczną bić jednym rytmem, łącząc dwie oddzielne dusze w
jedną całość.
dziś budzę każdego dnia inną porą, a za oknem coraz zimniej. Przecieram
oczy, myślę o Tobie, próbuję wyjść z łóżka i robię wszystko, by wyjść.
Wychodzę z domu, wita mnie nieprzyjemne uderzenia zimna, myślę o Tobie.
Pocieram dłoń o dłoń, myślę o Tobie, czekam na chwilę, gdy ponownie
znajdę się w ciepłym pomieszczeniu, myślę o Tobie, idę przed siebie.
Dzień mija, myślę o Tobie, wracam do domu, myślę o Tobie. Kładę się na
kanapie, myślę o Tobie, jem kolację, znów w myślach Ty. Wstajesz
szybciej, idziesz do pracy, myślisz o mnie. Robisz swoje i myślisz o
mnie. Bo te myśli, to przypomnienie. Przypomnienie o obietnicy, o której
nigdy nie powiedzieliśmy sobie wprost, a ukryliśmy ją między słowami,
ukryliśmy, by przetrwała, aby nie zabił jej czas, a każdego dnia mówił o
niej. Przecież obiecałam, że będę czekać, a Ty obiecałeś, że wrócisz.
Czekajmy na siebie. Może kiedyś Nasze spojrzenia się spotkają, dłonie
splotą, a serca zaczną bić jednym rytmem, łącząc dwie oddzielne dusze w
jedną całość.

Rok
temu? Pamiętam dokładnie jak to wszystko wyglądało. Kto był, kto
zniknął, za kim tęskniłam, ale jednocześnie chciałam, by nigdy nie
wrócił, kogo pragnęłam, kto stał się ważny, kto być powinien. Pamiętam
obietnice, wszystkie słowa, Teraz myśli są podobne. Znów kogoś nie ma,
kto był, miał być, ale odszedł, ktoś kto choć być powinien, nie zjawił
się tak blisko, ktoś odszedł, ale może kiedyś wróci. Znów jestem nikim,
znów jestem sama, znów mam łzy w oczach, znów sobie nie radzę, znów nie
jest dobrze, znów jestem bezsilna, znów chcę gdzieś iść, znów nie wiem
kim być, znów nie jest tak, jak być powinno. Moich marzeń nie ma, bo
wiem, ze i tak ich nie spełnię. Życzenia się nie spełniają, te moje.
Ludzie przychodzą, zostawiają wspomnienia, nadzieje, niespełnione
obietnice, plus w pakiecie łzy i skurwiałe rozczarowanie. A dziś siedzę
tu, spijam browar i świętuję swoje kurwa, urodziny z Bonsonem w tle i
resztką sił próbuję powstrzymać cisnące się do powiek łzy, tak wiesz,
destrukcyjnie.
temu? Pamiętam dokładnie jak to wszystko wyglądało. Kto był, kto
zniknął, za kim tęskniłam, ale jednocześnie chciałam, by nigdy nie
wrócił, kogo pragnęłam, kto stał się ważny, kto być powinien. Pamiętam
obietnice, wszystkie słowa, Teraz myśli są podobne. Znów kogoś nie ma,
kto był, miał być, ale odszedł, ktoś kto choć być powinien, nie zjawił
się tak blisko, ktoś odszedł, ale może kiedyś wróci. Znów jestem nikim,
znów jestem sama, znów mam łzy w oczach, znów sobie nie radzę, znów nie
jest dobrze, znów jestem bezsilna, znów chcę gdzieś iść, znów nie wiem
kim być, znów nie jest tak, jak być powinno. Moich marzeń nie ma, bo
wiem, ze i tak ich nie spełnię. Życzenia się nie spełniają, te moje.
Ludzie przychodzą, zostawiają wspomnienia, nadzieje, niespełnione
obietnice, plus w pakiecie łzy i skurwiałe rozczarowanie. A dziś siedzę
tu, spijam browar i świętuję swoje kurwa, urodziny z Bonsonem w tle i
resztką sił próbuję powstrzymać cisnące się do powiek łzy, tak wiesz,
destrukcyjnie.
Oczy
spoglądają na kalendarz,ten sam dzień,godzina jakby nieważna. Dla mnie
dni praktycznie stoją w miejscu,data się nie zmienia,wciąż żyję tamtym
dniem.Chyba trochę mi duszno od uczuć, chcę wyjść,choć nie,ja nie
chcę,ja zwyczajnie muszę.I mam chęć otulić szyję szalikiem tym od
Ciebie, ale uświadamiam sobie, że go nie dostałam. Gaszę światło, słyszę
chrzęst w zamku, możesz iść, myślę. Stawiam kroki przed siebie,
kompletnie nie znając drogi mknę gdzieś oświetlonymi ulicami, w
delikatnym płaczu nieba, zagubiona Ja. Pieprzony paraliż myśli,
wspomnienie słów, tych potrzebnych do życia dziś, kojących, dających
wiarę w lepsze jutro, ale dziś brak ich, ale nadzieja, ona jest, że
pęknięte serce zdołam uleczyć,wziąć Go za dłoń i odetchnąć.Albo,idąc
sama,zabraknie mnie,nie z mojej winy.Oddając ostatnie tchnienie przymknę
powieki,zniknę,zostawiając ten list,składający się z kilku słów,
skierowanych do Ciebie,bezpośrednio.Wtedy przeczytaj go,zgnieć i
podpal,zniszcz z tą łatwością,z jaką odszedłeś.
spoglądają na kalendarz,ten sam dzień,godzina jakby nieważna. Dla mnie
dni praktycznie stoją w miejscu,data się nie zmienia,wciąż żyję tamtym
dniem.Chyba trochę mi duszno od uczuć, chcę wyjść,choć nie,ja nie
chcę,ja zwyczajnie muszę.I mam chęć otulić szyję szalikiem tym od
Ciebie, ale uświadamiam sobie, że go nie dostałam. Gaszę światło, słyszę
chrzęst w zamku, możesz iść, myślę. Stawiam kroki przed siebie,
kompletnie nie znając drogi mknę gdzieś oświetlonymi ulicami, w
delikatnym płaczu nieba, zagubiona Ja. Pieprzony paraliż myśli,
wspomnienie słów, tych potrzebnych do życia dziś, kojących, dających
wiarę w lepsze jutro, ale dziś brak ich, ale nadzieja, ona jest, że
pęknięte serce zdołam uleczyć,wziąć Go za dłoń i odetchnąć.Albo,idąc
sama,zabraknie mnie,nie z mojej winy.Oddając ostatnie tchnienie przymknę
powieki,zniknę,zostawiając ten list,składający się z kilku słów,
skierowanych do Ciebie,bezpośrednio.Wtedy przeczytaj go,zgnieć i
podpal,zniszcz z tą łatwością,z jaką odszedłeś.
Potrzebuję
silnych ramion i ciepła. Mocnego przygarnięcia do boku i delikatnego
splotu palców. Nocnych rozmów o wszystkim i o niczym. Ciszy, lub
nieustającej lawiny słów. Szeptu o tym co ważne i prozaiczne.
Spoglądania rankiem w oczy i poczucia, że jest przy mnie ta właściwa
osoba, której nie powinnam pozwolić odejść, która nawet o tym nie
pomyśli, a jeśli nawet, to po chwili zrozumie, że nie powinna, że musi
zostać, każdego wieczoru wracać właśnie do mnie. Dotyku tych dłoni,
które będą dawały ukojenie. Przywiązania, które zbuduje potężną więź
potrzeby bycia obok siebie i tęsknoty, która będzie zanikać w chwili,
gdy dwa serca ponownie się spotkają. Zasypiać na czyjejś klatce
piersiowej, by spokojna zasnąć o to, że gdy rano się ocknę, ten jeden,
będzie obok, nie zniknie, nagle, bez słów, przed siebie pobiegnie
gdzieś, a delikatnie będzie oddychał trzymając mnie przy swoich
żebrach.Potrzebuję bycia Twoją.Uczucia z głębi serca,ze środka.
Potrzebuję szczęścia. Patrz, tutaj chodzi o Ciebie.
silnych ramion i ciepła. Mocnego przygarnięcia do boku i delikatnego
splotu palców. Nocnych rozmów o wszystkim i o niczym. Ciszy, lub
nieustającej lawiny słów. Szeptu o tym co ważne i prozaiczne.
Spoglądania rankiem w oczy i poczucia, że jest przy mnie ta właściwa
osoba, której nie powinnam pozwolić odejść, która nawet o tym nie
pomyśli, a jeśli nawet, to po chwili zrozumie, że nie powinna, że musi
zostać, każdego wieczoru wracać właśnie do mnie. Dotyku tych dłoni,
które będą dawały ukojenie. Przywiązania, które zbuduje potężną więź
potrzeby bycia obok siebie i tęsknoty, która będzie zanikać w chwili,
gdy dwa serca ponownie się spotkają. Zasypiać na czyjejś klatce
piersiowej, by spokojna zasnąć o to, że gdy rano się ocknę, ten jeden,
będzie obok, nie zniknie, nagle, bez słów, przed siebie pobiegnie
gdzieś, a delikatnie będzie oddychał trzymając mnie przy swoich
żebrach.Potrzebuję bycia Twoją.Uczucia z głębi serca,ze środka.
Potrzebuję szczęścia. Patrz, tutaj chodzi o Ciebie.

Uwielbiam
tę ławkę, w tym parku. Nawet się na niej podpisałam. Serce też
narysowałam, bo nie mam swojego,Ty je zabrałeś. Może zakopałeś pod
ziemią i każdego dnia ono próbuje się wydostać? Siedzę naprzeciw siebie
swoją duszą, spoglądając na swoje ciało. Wpatruję się w te zasmucone
oczy, które nie chcą dłużej być otwarte, a chciałby zamknąć się na
zawsze. Spoglądam na usta, które nie są skłonne do ciepłego uśmiechu.
Dostrzegam na końcówkach swoich rzęs łzy. Chciałabym je zetrzeć i
delikatnie westchnąć,że zaraz będzie lepiej.Widzę, jak się trzęsę,bo nie
ma Ciebie byś dopilnował tego, bym się dostatecznie ciepło ubrała i
abyś mnie otulał tak,jak zimno.Nie muszę widzieć swoich myśli, widzę po
swoich oczach,że znów myślę o Nim i boję się,że wszystko się powtórzy i
skończy tak samo.Wracam do siebie,ten widok jest przykry, gdy patrzysz
na własne łzy.Znów jestem jednością, ciałem i duszą.Na nowo odczuwam
swój ból i ulewam łzy.Idę szukać sensu siebie, ukrytego w świecie,
gdzieś, gdzie jesteś Ty.
tę ławkę, w tym parku. Nawet się na niej podpisałam. Serce też
narysowałam, bo nie mam swojego,Ty je zabrałeś. Może zakopałeś pod
ziemią i każdego dnia ono próbuje się wydostać? Siedzę naprzeciw siebie
swoją duszą, spoglądając na swoje ciało. Wpatruję się w te zasmucone
oczy, które nie chcą dłużej być otwarte, a chciałby zamknąć się na
zawsze. Spoglądam na usta, które nie są skłonne do ciepłego uśmiechu.
Dostrzegam na końcówkach swoich rzęs łzy. Chciałabym je zetrzeć i
delikatnie westchnąć,że zaraz będzie lepiej.Widzę, jak się trzęsę,bo nie
ma Ciebie byś dopilnował tego, bym się dostatecznie ciepło ubrała i
abyś mnie otulał tak,jak zimno.Nie muszę widzieć swoich myśli, widzę po
swoich oczach,że znów myślę o Nim i boję się,że wszystko się powtórzy i
skończy tak samo.Wracam do siebie,ten widok jest przykry, gdy patrzysz
na własne łzy.Znów jestem jednością, ciałem i duszą.Na nowo odczuwam
swój ból i ulewam łzy.Idę szukać sensu siebie, ukrytego w świecie,
gdzieś, gdzie jesteś Ty.
„zgubiłam to wszystko, jestem tylko sylwetką.Twarzą bez życia, którą wkrótce zapomnisz.”
Czasem od celu, ważniejsza jest sama podróż.
Któregoś dnia zrozumiesz, że szukasz tego, co już posiadasz.
`Frajerskie zagrywki wciąż idą z Tobą w parze.`
pamiętam
smak pierwszego kieliszka wódki. skrzywiona mina i chęć spróbowania
więcej. pierwszy papieros. chwilowe kręcenie w głowie i zainwestowanie w
całą paczkę. pierwsze wagary. adrenalina i kolejny łyk piwa. pierwsza
ucieczka z domu. strach i łzy. pierwsza ostra kłótnia z mamą. krzyk i
udowodnienie swojej racji. pierwsza miłość. szczęście, pragnienie
posiadania drugiej osoby na wieczność i odgłos łamiącego się serca.
bezsenne noce, chaos w głowie, plączące się wspomnienia. smutek, żal i
rozpacz. modlitwy i prośby. bezradność. dławienie się powietrzem. krew.
pragnienie śmierci. to tylko życie dziewczyny bez serca, rozumu i chęci
do dalszego istnienia.
smak pierwszego kieliszka wódki. skrzywiona mina i chęć spróbowania
więcej. pierwszy papieros. chwilowe kręcenie w głowie i zainwestowanie w
całą paczkę. pierwsze wagary. adrenalina i kolejny łyk piwa. pierwsza
ucieczka z domu. strach i łzy. pierwsza ostra kłótnia z mamą. krzyk i
udowodnienie swojej racji. pierwsza miłość. szczęście, pragnienie
posiadania drugiej osoby na wieczność i odgłos łamiącego się serca.
bezsenne noce, chaos w głowie, plączące się wspomnienia. smutek, żal i
rozpacz. modlitwy i prośby. bezradność. dławienie się powietrzem. krew.
pragnienie śmierci. to tylko życie dziewczyny bez serca, rozumu i chęci
do dalszego istnienia.